Po lekturze komentarza w rzepie /Piotr Gociek 04-04-2008/; http://www.rp.pl/artykul/115872.html pt. "Platforma na wiele lat",pozostaje mi tylko ZGODZIĆ SIĘ Z NIM.
Mój faworyt PIS nadaje się do renowacji w świetle postmodernizmu i nowych metod walki politycznej. Zacytuję autora z rzepy:
........
Broń poprzedniej wojny
SLD i PiS gotowe są do walki z PO za pomocą pałek argumentów i armat przekonań, ale nie odkryły jeszcze, że to broń poprzedniej wojny. Dziś naprzeciwko stoi nie przeciwnik pragnący dyskusji, tylko kwestionujący sam sens tej dyskusji prowadzenia. Nie partner, tylko gumowa ściana, od której ciosy pałek i kule będą się odbijać.
Oto sedno podwójnego nelsona, który Platforma pospołu z PSL założyła polskiej debacie publicznej. Nie jest to wcale taka sensacyjna nowość, przecież u narodzin Platformy leżał bardzo podobny chwyt: nie jesteśmy partią, partie są złe, bo ciągle politykują. Precz z polityką! My jesteśmy obywatelską inicjatywą i dbać będziemy o los obywateli. Dlatego PO konsekwentnie buduje swój wizerunek w kontrze do „partyjnych sporów”, „ideologicznych kłótni”, „politycznego zacietrzewienia”. Dlatego nawet gdy coś zawłaszcza, nazywa to pięknie „odpolitycznieniem”. Platforma chce być ugrupowaniem Wszystkich Rozsądnych Polaków.
A skoro rozsądni ludzie są za tym, żeby było normalnie, to przeciwko nim mogą występować tylko jednostki nierozsądne i nienormalne. Skoro jest za wzrostem i rozwojem, to jej przeciwnicy są za karleniem i uwiądem. Bo kto może być wrogiem miłości? Tylko siewca nienawiści. W ten sposób opozycja zostaje zagoniona do rezerwatu, w którym może najwyżej powoli zdychać. Żeby wyprowadzić skuteczny kontratak, będzie musiała unieważnić cały apolityczny paradygmat narzucony Polsce przez PO. Przekonać wyborców, że można mieć poglądy, że warto politykować, że święty spokój nie jest wartością samą w sobie, że konflikt jest twórczy, bo nie musi być synonimem wzajemnego wyniszczenia, tylko wolnej konkurencji idei. Krótko mówiąc: będzie musiała sprawić, by Polacy znów w coś uwierzyli.
Ciężko wyobrazić sobie trudniejsze zadanie.
Wydaje mi się że potrzebne są nowe twarze, nowe metody aby podjąć walkę na tym samym polu bitwy. Jest to głównie walka na argumenty. Chłodne wybijanie zębów bez słowa. Informacja dozowana bez wycieczek personalnych. Konieczne są zarówno uprzejmość jak charyzmat i pewna doza Tuskomiłości.
Być może Kaczyński powinien odejść, ale kto go zastąpi?
Ziobro? który zachowuje się jak uczeń, którego posądzili o to że zabrał cukierka.
"Raczej polecę na marsa niż zostanę szefem PIS-u"
Spodziewał bym się innej reakcji.
Tak więc moje kochane pisiory: gęba w kubeł - argumenty do internetu :)